Lubiłam opowieści o Teresce i Okrętce Chmielewskiej. I choć ich przygody były bardzo wciągające, zabawne i naprawdę fajne, choć frapowały mnie zagadki, które musiały rozwiązać, to jednak najbardziej lubiłam te fragmenty o zwykłym życiu.
Ja łaknęłam zwykłego życia. Nie dlatego, że moje było jakieś niezwykłe. Było, nadal jest, dobre, proste, normalne.
W przeciwieństwie do mnie. Bo ja zawsze byłam jak ta Tereska: niepokorna, szalona, trochę wariatka, mimo iż w ogóle tego po mnie nie widać, mimo iż zawsze stoję z boku. Mam tysiąc pomysłów na minutę i nie można mnie zatrzymać, jeśli coś wbiję sobie do głowy. Potrafię wywrócić wszystko do góry nogami i przewrócić na drugą stronę. Nie uznaję pół środków i dróg na skróty. Czasem boksuję się z rzeczywistością. Gnam jak ćma do świecy. I jestem jak socjalizm - bohatersko rozwiązuję problemy, które sama sobie stwarzam.
I dlatego najbardziej lubiłam te fragmenty o zwykłym życiu, bo chciałam mieć w sobie trochę więcej rozwagi Okrętki.
Szukam normalności. Szczerości i autentyczności. Wzrusza mnie normalność dnia. Pomidory na chlebie z masłem i wybieranie ładnych jabłek w warzywniaku. Wypakowywanie zakupów z siatki i wstawianie prania. Śmiech, gdy nie udaje się 'sprzedać' karty w grze w Piotrusia i przyjaciółki na kanapie prowadzące rozmowy o codzienności. Miliardy zwykłych chwil, w których tkwi wszystko, co jest naprawdę ważne.
Wolę być zwyczajna w swej szarości niż przekoloryzowana tym, gdzie powinno się być i kogo powinno się znać. Wolę zachować swoje myśli, dla tych, którzy naprawdę chcą ich posłuchać, niż mieć tak zwane gadane przed ludźmi, którzy i tak mają to gdzieś.
I najbardziej boję się rykoszetów z postępowania innych, które walą prosto we mnie.
Kolorowe piórka maskują najczęściej wielką pustkę i samotność. W zwykłości kryje się najwięcej tego wszystkiego, co jest naprawdę ważne, co naprawdę porusza. Ludzie, którzy twierdzą, że zwyczajne życie jest nudne, nie żyją naprawdę.
Zapytana o ekstremalną rzecz, którą chciałabym zrobić: BASE jumping, rafting, motocross, odpowiedziałam, że prawdziwe, autentyczne doznania, które sprawiają, że czuję, iż żyję to po prostu mój codzienny świat.
Z seriali chyba najbardziej lubiłam te obyczajowe.
Z ludzi najbardziej lubię tych, którzy niczego nie grają i nie próbują niczego udowadniać.
O miłości najbardziej mówią proste, codzienne gesty.
Życie prostym, zwykłym życiem, jest najtrudniejsze.
Wymaga odwagi bycia szczerym.
Z samym sobą.
Wszystko to racja, święta racja, kochanie!
OdpowiedzUsuńŻyję ostatnio tak, jakbym miała przed sobą góra tydzień, dwa, tak jakoś cedzę każdą chwileę przez palce, jak piasek na plaży, oglądam każda i myślę, ile mogłabym zrobić jeszce, by ja zapamiętać, by nie była niczym. mam tysiące omysłow, jak je opisać i zapisać, ale za chwile rzucam się w sprawy ważne, lub mniej, by nie tracić cennego czasu i zrobic oś zwyczajnego , już teraz, nie zara. Lubię nawet mycie toalety dwa razy dziennie. Życie sparwai mi niesamowitą przyjemnosć, choćbym nawet akurat leżała sobie w łóżku i ... cieszyla się z tej chwili ciszy przed zaśnięciem. Szkoda czasu na niebycie, szkoda czasu...
Ja w tych małych, drobnych, zwyczajnych sprawach odnajduję sens. Tylko one mnie obchodzą. Tylko one jakąś stabilność mi dają i spokój.
UsuńMam klawiaturę do niczego, i oczy d dupy. Lub na odwrót:)))
OdpowiedzUsuńklawiaturę wymienić, oczy naprawić! ;)
UsuńSwiete slowa, a Chmieleska uwielbialam, jej poczucie humoru, lekkosc jej piora i umiejetnosc kreowania roznych postaci :))
OdpowiedzUsuńPochłonęłam znakomitą większość. Mama nie raz wpadała z przerażeniem do pokoju słysząc moje napady śmiechu, ale gdy widziała, co mam w ręce, to wiedziała, że wszystko jest ze mną w porządku ;)Te ostatnie jakoś mi do gustu nie przypadły, zatrzymałam się chyba na "Najstarszej prawnuczce" a najbardziej uwielbiam te wszystkie części, w których była jej szalona rodzina ciotek. Ale zawsze najlepszą będzie dla mnie "Wszyscy jesteśmy podejrzani".
UsuńCzytam każde słowo kilka razy. Przed oczami seria nieoczekiwanych splotów zdarzeń z ostatnich dziesięciu dni. W moim przypadku do szczerości dopracować muszę pewność, że dobrze być sobą :*
OdpowiedzUsuńNajlepiej :*
UsuńTereska i Okrętka na Mazurach, kajakiem! Rozbijały sobie namiot na jakiejś wysepce i paliły ognicho. Czy mi się wydaje, czy dzisiaj na Mazurach już tak się nie da?
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno. cat.project
Ojejku, jejku Cat! :D Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę znów Ciebie tu widząc :) To był zdaje się "Większy kawałek świata" i pamiętam, że na tym ognisku chciały upiec węgorza ;)
UsuńA węgorza łapały na wędkę zostawioną na noc i przywiązaną do drzewa!
UsuńJa byłam absolutnie zafascynowana tą książką. I też chciałam kajakiem po Mazurach, tyle, że wtedy byłam za mała. Teraz za to jestem duża, i co? :)
cat
Hahaha, tak miałam/mam ten sam problem :)
Usuń