wtorek, 25 czerwca 2013

beautiful


Stawiam na półce słoiczek nowego kremu z adnotacją "30+ aktywna redukcja zmarszczek" i myślę, że to straszne. Nie ten plus, ale ta "aktywna redukcja", bo wcale nie zamierzam redukować swoich zmarszczek, tym bardziej aktywnie. Bo ja swoje zmarszczki lubię. Co więcej, uważam, że zmarszczki są super.

Patrzę na nie codziennie w lustrze i się do nich uśmiecham. Do tego, co w nich widzę.
Obserwując te moje bruzdy, żłobienia w okolicach oczu i ust, nie dostrzegam ubytku kolagenu ani degradacji elastyny. Nie wyrzucam sobie, że zbyt często wystawiałam swoją twarz do słońca, że ruchliwość mojej twarzy za bardzo poddawała się ekspresji i naturalnym odruchom.

Widzę natomiast swoją radość, śmiech głośny i intensywny aż do bólu brzucha. Widzę, jak na mojej twarzy odznaczyły się emocje, przeżycia i moja historia. W swoim egocentryzmie myślę, że dodają uroku, a może nawet i charakteru.
Uwielbiam patrzeć na twarze starszych ludzi i obserwować tę siatkę rozciągniętą na skórze. Tyle w niej radości, zadumy, zgryzot i tęsknot. Tyle w niej człowieka.

I te swoje też lubię. Pamiętam, jak kiedyś Sz. powiedziała, abym nie śmiała się tak bardzo, bo będę miała kurze łapki. Zmarszczyłam czoło, dając zgodę mojej skórze na utratę sprężystości w jeszcze jednym miejscu mojego ciała. Są tacy, którzy uważają, że twarz ze zmarszczkami ma defekt. Ja jestem w gronie tych, dla których defektem jest twarz bez żadnej skazy.

Dlatego nie będę wymazywać czasu ze swojej twarzy, nie zrobię jej nijakiej prasowaniem zmarszczek i wstrzykiwaniem botoksu. Zrobię na opak wszelkim poradnikom i nadal będę stosowała kurację pro-zmarszczkową: nie ograniczę swojej mimiki i każdy zachwyt, radość, smutek i złość odmalują się na mojej twarzy. Będę wystawiać swe piegi do słońca i łapać każdy jego promień.
I zmienię krem.




12 komentarzy:

  1. Zostawiam odcisk swych obu łap pod tym tekstem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli kobieta się akceptuje w pełni taką, jaką jest, to automatycznie robi się piękniejsza. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, zaakceptowanie siebie ze wszystkimi plusami i minusami otwiera tak wiele drzwi i niesie :)

      Usuń
  3. happiness is easy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I przypomniał mi się teraz Jan Englert nigdy nie pozwala się przypudrować, kiedy występuje w telewizji, bo zawsze powtarza, że nie po to pracował na swoją twarz! :) A w Twoje 30letnie zmarszczki to mi trochę trudno uwierzyć. Ale jeśli rzeczywiście je masz - to ciesz się nimi i dbaj koniecznie, żeby Ci się dobrze układały i żeby tych od uśmiechu było zawsze więcej, niż od zatroskanego marszczenia czoła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam niezwykle piękne żłobienia wokół oczu, pracowałam i wciąż pracuję na nie śmiechem :)

      Usuń
  5. I ja lubię swoje zmarszczki:)Ale mam i takie, których nie cierpię. To te dwie tzw. lwie, między brwiami. Wyżłobione nie śmiechem i zbyt żywą mimiką, a troską i smutkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślam się, że ich nie lubisz. Też bym nie lubiła. Ja na czole mam linie. Wychodzi na to, że intensywnie się w swoim życiu śmieję i dziwię ;)

      Usuń
  6. Ej, z czasem będziesz wolała ich mieć mniej.Odrobinę mniej. Wiem co mówię:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, bo choć na razie te moje zmarszczki lubię, to wydaje mi się, że będę miała tzw opadające powieki. I tego raczej nie polubię ;)

      Usuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger