sobota, 4 maja 2013

kiedyś mi powiesz, kim chcesz być

Ostatni nadmuchany balon zawieszony pod sufitem. Ostatnie spojrzenie na serpentyny i własnoręcznie wycinane napisy. Gaszę światło. Myślę, że się jej spodoba.

Przechodzę koło jej łóżka. Kołdra, jak zwykle skopana, prawie cała na podłodze. Przykrywam ją, odgarniam włosy z czoła i patrzę na ten mój mały cud.

Już zawsze tak będzie, że trzeciego maja o 23:57 cały świat stanie i będę tylko ja, moje myśli i jej śpiąca twarz (oczywiście do tego czasu, gdy przestanie wracać na noc do domu).
Teraz jeszcze śpi we własnym łóżku, z włosami pogubionymi między poduszkami, z jedną skarpetką na nodze.

Jeszcze tyle muszę jej nauczyć, a ona już tak bardzo dużo wie.
Czasem myślę, że to ona więcej uczy mnie, niż ja ją.
Czasem myślę, że jeszcze zbyt często wskazuję palcem, niż nim maluję.
Zbyt często porzucam klocki na podłodze, by iść wstawić pranie.
Często wiem, że nie jestem wystarczająco cierpliwa.
Czasem wydaje mi się, że nie jestem dość surowa. Ale nie chcę wyrabiać jej jak ciasta, dopasować do form, nie chcę łamać jej charakteru. Chcę tłumaczyć świat, pokazywać różne drogi; mówić, co jest dobre, a co złe i pozwalać jej wybierać mądrze i zgodnie z tym, co czuje. I czasem boję się, że nie przygotuję jej na chłód świata i zmienność stosunków międzyludzkich.
Tylko czy kogokolwiek da się na to przygotować?
Nie.

Czasami zastanawiam się, czy skacząc z nią po kałużach w drodze do domu, chlapiąc się pianą z kąpieli, rozsmarowując jej krem z ciastek na nosie, nie maluję w jej oczach świata, który staje się kolorową bańką mydlaną? Czy oprócz beztroski, zabawy, daję jej coś, o co może się oprzeć? Ale przecież, jeśli coś ma być taką bańką, to rodzinny dom właśnie i matka.

Kilka dni temu oparła głowę o moje nogi i spokojnie powiedziała: Hania mnie nie lubi. I nie wiem, czy użyłam odpowiednich słów, mówiąc, że może ją to smucić, ale przecież to naturalna kolej rzeczy: ktoś nas lubi, a ktoś nie i my też nie polubimy wszystkich, którzy staną na naszej drodze. I najważniejsze, że jest fajna, że jest super dziewczyną. Czy dałam jej wystarczająco dużo wsparcia i poczucia, że jest fantastyczna taka, jaka jest?

Za jakiś czas trzaśnie drzwiami, wykrzyczy coś w złości, będzie chciała zanegować w sobie wszystko to, co ma w sobie po mnie. I też będzie mnie to smucić, ale przecież to naturalna kolej rzeczy. A gdy minie sturm und drang może znów będę miała to szczęście, że nazwie mnie swoją przyjaciółką, tak, jak teraz.





A teraz śpi. W swoim bezpiecznym świecie wróżek i tancerek. W roześmianej codzienności i farbami rozlanymi na podłodze. W zabawach w cienie i w wypatrywanie gwiazd na suficie. Przez sen łapie mnie mocno za rękę. A ja, wypowiadam w jej stronę to samo życzenie, które cicho wypowiadam od czterech lat i które będę wypowiadać przez całe życie: by z każdym kolejnym dniem miała jeszcze lepszą matkę.

12 komentarzy:

  1. Korzenie i skrzydła - Ty to wszystko jej dajesz, i to wystarczy.
    Kiedyś przestanie Cię tak bezkrytycznie lubić, ale nie martw się, będziecie wciąż przyjaciółkami, co rzadko się zdarza miedzy córką a matką.
    I jak dobrze,że macie jeszcze J. Bez niego nie widziałaby, jak się kogoś kocha mimo wszystko:)))
    Całuję Was wszystkich mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba właśnie staram się, aby tak było, by miała poczucie wolności i wsparcia. Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej. Relacja matki z córką to chyba jednocześnie najtrudniejsza, najdziwniejsza i najpiękniejsza relacja międzyludzka :)

      Usuń
  2. Wzruszyłam się trochę, choć ja przecież nic o dzieciach ani o ich wychowywaniu nie wiem. I wiesz, pomyślałam sobie jeszcze, że najważniejsze już M-ce dałaś, a właściwie to wciąż dajesz, bo tyle miłości stoi gdzieś za każdym napisanym tutaj słowem. I że fajną mamę ma ta twoja M-ka. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po studiach pedagogicznych i po 4 latach bycia matką, też mi się wydaje, że o wychowywaniu dzieci nic nie wiem ;)Każdy dzień to kolejna lekcja. Dziękuję :)

      Usuń
  3. Uśmiecham się przez łzy wzruszenia i zrozumienia...

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym czasie, który jest teraz, beztroska jest niezbędna. W końcu kiedy później będzie często na nią czas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama prawda. Czasem tylko boję się, że przez moje niedostosowanie do reguł dorosłego życia, przez to, że u mnie tej beztroski chyba jednak trochę zbyt wiele, jakiś skrzywiony obraz rzeczywistości zostawię jej w spadku. Ale tylko czasem tak myślę, o wiele częściej uważam, że to może jednak dobrze?

      Usuń
  5. Katie, Twoja M-ka ma mądrą, nieszblonową Mamę. Nic nie kombinuj, jest ok. A nawet bardziej :-) Pozdrawiam serdecznie i ściskam Cię w pasie :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś mądrą mamą. Życie samo da jej w skórę, nie potrzebuje do tego Twojej pomocy. To ona potrzebuje Twojej bezgranicznej miłości, którą jej dajesz, co wyraźnie widać "przez ekran".
    Ściskaj M-kę urodzinowo :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger