czwartek, 29 sierpnia 2013

jesienna zaduma

W górach czuć już jesień. Łąki nie śpiewają już świerszczami. Unoszą się mgły wilgocią parującą ze ściółki i liści drzew.
W schroniskach nie czerpie się już wody do bidonów i nie ma pieczątki, którą możesz wbić do książeczki.
Kolejny, potencjalny koniec świata wypada w dzień, w którym kończą się moje wakacje. Cieszę się, bo to oznacza, że będę miała wakacje do końca świata.
I choć dopiero co wróciłam, to już tęsknię za szlakiem, za ostrym, mroźnym powietrzem, krwią pulsującą w skroniach, za prawdziwą jesienią w górach. Za spokojem i jasnością, które wypełniały mój plecak.
Chcę jeszcze tej jesieni wejść na Odrodzenie i spędzić tam noc. Nie dlatego, że to jakiś wielki wyczyn. Po prostu pięknie tam.
 
We mnie też czuć już jesień. Pojesienniało mi w głowie i - o paradoksie - pojaśniało jednocześnie.
Kilka prostych, mądrych słów przy ogniu. Drobne gesty, jak przesunięcie palcem po wierzchu dłoni. Prawdziwi przyjaciele są prawdziwi.
Obrażam się trochę i chwilowo na Internet. Zamykam w skorupce, przez którą przedostać mogą się tylko ci najważniesi. Dobrze mi w swoim małym, zamkniętym świecie.
Zwłaszcza jesiennym.



6 komentarzy:

  1. A mi te obrazy nasunęły ten tekst:
    "Nic nie mam
    Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem
    Nawet nie wiem
    Jak tam sprawy za lasem
    Rano wstaję, poemat chwalę
    Biorę się za słowo jak za chleb..."

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, zazdroszczę Ci! Teraz chce mi się gór. I chyba będę musiała pojechać tam po takim wpisie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też, ja chcę w góry !!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger