niedziela, 1 lutego 2015

lost stars

Jest taka torba po brzegi wypełniona kasetami cyfrowymi. Na nich wycieczki, wakacje, rodzinne spotkania w większości nagrywane przez dziadka. Ruchoma kronika rodzinna. Nasze zmienne fryzury, stroje i rysy twarzy. Ale zawsze to samo coś w oczach. Wśród nich kaseta z wakacji. 
Rok 1997. Władysławowo. Widzimy siebie, ale jakby nie poznajemy wcale. Moja mama taka śliczna, taka moja. Z błyskiem w oku, z delikatnym makijażem na twarzy i z tym krótszym pasemkiem włosów okalającym jej porażająco piękną buzię. Mój tato uśmiechnięty tym uśmiechem najpiękniejszych mimicznych zmarszczek, przystojny, z lekko przydługawymi włosami, z tym gestem papierosa w dłoni, który zawsze będzie należał tylko do niego. I ja. Nastolatka z ogromnymi oczami. Piękni, młodzi, szczęśliwi ludzie.
Zadziwiamy samych siebie tym jak wyglądaliśmy i jacy byliśmy. Nagle odkrywamy, jak bardzo jesteśmy zabawni, dowcipni, walnięci i jak nam z sobą po prostu dobrze. Prócz zabytków, morskich fal, nagrane nasze rozmowy, wygłupy, moje stopy i paznokcie {(już wtedy estetyka Instagrama była mi bliska ;)}. Ja i moi rodzice, prawdziwa paczka swoich ludzi. 

Coraz częściej zaczynam rozumieć, co chciał przekazać mi tato mówiąc nie raz, że nikt nie będzie mnie kochał tak, jak rodzice. Po raz pierwszy naprawdę zaczęłam bać się samotności. Pomyślałam, że zabrakło mi trochę mojego życia i zaczęłam za nim tęsknić. Za sobą też.  

Oglądnęłam bardzo przyjemny film ze śpiewającą Keirą i od kilku dni słucham soundtracku na okrągło. Jeden wers wwiercił mi się w głowę i nie daje spokoju: And God, tell us the reason youth is wasted on the young. Trafione tak w punkt bardzo. Nie pamiętam powodów wielu swoich decyzji, niektórych z dzisiejszego miejsca nie rozumiem wcale. Pozostaje tylko wierzyć w to, że były najlepszymi, jakie mogłam wtedy podjąć. I wierzę w to. Tak samo, jak w tę prawdę bijącą z nas 18 (sic!) lat temu.   

Od kilku dni ciągle mi zimno. Przyniosłam więc do domu kwiaty, bo myślę, że już na to czas. Czas już na to wszystko, co czeka za rogiem.  


4 komentarze:

  1. Dobranoc, niech Ci się przyśnią najpiękniejsze kadry z przeszłości, z Waszych wspólnych wypraw i rodzinnych akcji:))) Takie archiwum to skarb, to odnalezione gwiazdy:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Sama nabrałam ochoty na takie domowe archiwizowanie ;)

      Usuń
  2. A za rogiem czeka......... wiosna !!!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger