poniedziałek, 16 czerwca 2014

soft

Wiecie, co właśnie robię? Piję żurawinowe piwo, siedząc na progu, z nogami wywalonymi na balkonie i piszę. Rozkrzyczane wróble skaczą po gałęziach brzóz. Pachnie latem i spokojem. Niebo delikatnieje zmierzchem i na okrągło leci ta nowa płyta, która nie nudzi mi się wcale. Niby nic. A brakowało mi tego strasznie. Brakowało, smuciło i ściągało w dół.

Znów stawy w nadgarstkach pulsują mi stresem, mrowieją wyczerpaniem. Skrzydła ciem w żołądku nie przerywają swego ruchu nawet na minutę. Im jestem starsza, tym coraz trudniej radzę sobie ze stresem, który pojawia się w absurdalnych wręcz momentach, jeszcze bardziej wrażliwa się stałam, a sądziłam, że z wiekiem coraz bardziej gruboskórną się robię.

Mogłabym pójść do jakiegoś centrum SPA i zamknąć się w kapsule relaksacyjnej, uwolnić swoje ciało od czynników zewnętrznych, poddać kojącemu działaniu słonej wody, rozluźnić mięśnie i myśli. Mogłabym zarezerwować sobie godzinę w relaksacyjnym pomieszczeniu gdziekolwiek, kupić sobie odpoczynek, relaks i równowagę. 

Po dwudniowych warsztatach potrzebuję 12 godzin snu, by zregenerować się fizycznie i około dwóch dni, by wrócić do równowagi psychicznej. Powoli, w ciszy, z całym zestawem swoich relaksacyjnych pomieszczeń i kapsuł, które mam na wyciągnięcie dłoni i za darmo.

Ten balkon i to piwo. Te wróble, które nawijają już od 3 nad ranem. Te brzozy tuż za oknem i to mieszanie ciasta drewnianą łyżką. Odwiedziny przyjaciół, bo było (nie)po drodze z miasta obok, wytańczenie największego lęku. Garść malin i blask świec, przejażdżka rowerem po nowej dzielnicy  (jak dobrze jest przypomnieć sobie, że mięśnie mogą boleć też od wysiłku fizycznego a nie jedynie od stresu), fioletowe pole rzut kamieniem od bloku. Książki, płyty, stos ulubionych gazet i niczym niewymuszona samotność. Wszystko to rozsmarowuje napięte mięśnie, wygładza zszargane nerwy, rozjaśnia obraz. Znów jestem w swojej mydlanej bańce, do której nie dochodzą zewnętrzne bodźce.  


 


10 komentarzy:

  1. Az zazdroszcze, brakuje mi balkonu i widoku czerwcowej nocy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po jakiś 16 latach znów mam balkon i strasznie mnie to cieszy :)

      Usuń
  2. To pole chyba mijaliśmy w drodze do miasta obok:)))
    Żurawinowe piwo, hmmm, narobiłaś mi smaka. Mam piwo i żurawiny w słoiku:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na sto procent je mijaliście :) Smacznego i jeszcze raz dziękuję :*

      Usuń
  3. Ostatnio pijam jeżynowe :)
    Dwanaście godzin snu mi się właściwie marzy, sypiam krótko, na raty (jedna rata w nocy, druga po południu).
    Czego słuchasz na okrągło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżynowe? Muszę spróbować :) Na okrągło słucham nowej płyty Rojka, ale żeby być całkiem szczerą to czasem robię przerwę, w której na okrągło słucham nowej płyty Pustek. Ale jednak bardziej na okrągło tej pierwszej ;)

      Usuń
  4. och, pole jakie piękne!!! zazdroszczę Ci strasznie.

    i serdecznie pozdrawiam (z samego środka sesji...)! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fioletowe pole rośnie obok mnie ;) Trzymam kciuki :)))

      Usuń
  5. Ten wpis pachnie. Zachwycam się.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger