środa, 17 grudnia 2014

this world

W firmowym pliku excela imiona dzieci, wiek i wymarzony prezent: pościel, korki, dres. Obok dopisany z kategorii nie-użytkowy, taki o którym dzieci nie pomyślały: lalki, klocki, MP3. Taki dodatek od Św. Mikołaja. 
Imię, które kiedyś, bardzo dawno temu, brałam pod uwagę, lat 4. Dodatek: lalka Equestria Girl i My Little Pony. Wymarzony prezent: dres z Hello Kitty, rozmiar 116.  
Przez ten dres nie potrafię dojść do siebie przez tydzień. Zbyt dobrze wiem, jak małe dziewczynki, noszące rozmiar 116 uwielbiają Małe Kucyki Pony i Equestria Girl. I jak świecą im się oczy na widok dresu z najsłynniejszą kotką świata. 

Przedstawienie. M-ka w pierwszym rzędzie, w Tańcu Wiewiórek, wyższa z dumy o jakieś 0,5 cm. Rodzice oglądają występy swoich dzieci przez wyświetlacze telefonów nagrywając te chwile radości, talentu, miłości. 
Pamiętam jej twarz z korytarza w podstawówce. Klasa wyżej. Jedna z tych znanych i popularnych. Różni nas rok, ale gdy porównasz nasze twarze, pomyślisz, że dekada - z korzyścią dla mnie. Twarz zniszczona alkoholem, strach i wstyd w oczach. Gdy wybiegają z sali, biorę M-kę w ramiona i idziemy w stronę szatni. Ona ze swoją córką, którą trzyma za rękę, też chce. 
- Czy tata wie? - zatrzymuje ją pytanie od nauczycielek.
- Tak, tak, wie, tu jest - Wyłania się mężczyzna, kiwa głową, że tak. 
Kojarzę twarze i tę kłótnię pod przedszkolem z kilku tygodni przed o nakaz sądowy. 
Drżącą, dłonią związuje córce włosy w koński ogon. Jest w tym geście tyle strachu, czułości i skupienia, by - dosłownie - nie spadł dziecku włos z głowy. Wychodzimy, M-ka świergoli, a mi zasycha w gardle. 

Wózek sklepowy wywrócony na środku parkingu. Między kawałkami tłuczonego szkła płynie ciesz nierównym asfaltem. Kobieta, chłopiec i mężczyzna pakujący resztę wysypanych zakupów. Krzyczy. Zamieniam się w słup soli na słowa, którymi bije emocjonalność 4-latka. Na groźby, jak to będzie go bił, gdy wrócą do domu. M-ka nic z tego nie rozumie, zajmuję jej uwagę czymś innym. Kobieta uśmiecha się przepraszająco, coś mówi, chcąc zachować twarz. Patrzę na chłopca, który nawet nie płacze. Po prostu słucha, bez emocji. I widzę jego twarz wykrzywioną w krzyku za dwadzieścia lat. 


Borykam się ze swoją rzeczywistością. Z lękami, które nie pozwalają mi w nocy spać. Z nerwami w drętwiejących dłoniach i bólach stawów. Z tym, że się przejmuję. Ze strachem  i z nerwami, które nie są moje, ale które bolą tak samo. Z własnymi oczekiwaniami, których nie spełniam.
Ale mimo to, czuję ogromną wdzięczność, bo uświadamiam sobie, jak bardzo jestem szczęśliwa. Szczęśliwa, bo mam tak zwaną normalność, która dla innych jest nieosiągalna. Bo ma ją moje dziecko. Mimo wszystko. Patrzę na tę swoją niedokończoną przestrzeń, na swoją pracę, w której się śmieję, na oczy, które błyszczą na mój widok, na te brzozy za oknem... i dociera do mnie, że pomimo problemów, tych małych i wydumanych, dużych i tych naprawdę konkretnych  każdego dnia spotyka mnie dużo dobra. Nawet tego najmniejszego. Ale gdy się doda nawet te z najmniejszych szczęść do siebie, to tworzy się całkiem konkretny zbiór. To jest pełnia. 
Bo tyle miłości we mnie i obok mnie.

M-ka zakłada na siebie już mocno podniszczone i zbyt małe skrzydełka, które wymarzyła sobie dwa lata temu. Biega po mieszkaniu i śpiewa  na całe gardło: Nazywam się niebo, mam wszystko co trzeba, to ja jestem księżyc i słońce.

I nawet nie wie, jak bardzo jest to prawdą. 
I niech tak biega i śpiewa ze skrzydłami na plecach najdłużej, jak to tylko możliwe.

8 komentarzy:

  1. Lubię sposób, w jaki w swoich tekstach łączysz wrażliwość z mądrością. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. och u nas też 116 w pełnym wydaniu :-)
    Szczęśliwość doceniam w tak podobnych momentach. Kiedy mąż ubliża okrutnie żonie nie zważając na okoliczności. Kiedy ktoś rozsypuje jednym szturchnięciem łokcia dom tak pieczołowicie tworzony przez lata. Bo nie rozumie, że szczęściem jest każda chwila budowania a nie efekt końcowy. Bo na końcu już tylko kropka... Lubię tak doskonale czuć co piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, M-ka jest tym wszystkim. I jeszcze czymś więcej. Skarbem. I ona, mimo małości, świetnie to wie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym, żeby wszyscy rodzice myśleli o świecie jak Ty.


    (Zupełnie poważnie).

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger