Wyczuwam lato w drobiazgach. W tych ciepłych wieczorach, w bosych stopach na balkonie, moim uśmiechu wbrew wszystkiemu i tym, że mimo wszystko nie martwię się aż tak bardzo.
W tym niewielkim obcasie, w którym mam tyle pewności siebie ile trzeba. W ukochanych sukienkach co swym brzegiem łaskoczą kolana. W wilgoci skręcającej włosy. W czereśniach i w smaku cydru. W brzęczeniu rowerowego koła toczącego się po asfalcie. W tym, że znów mam cholerną nadzieję i wierzę, że wszystko jest możliwe. W tych rozmowach o przyszłości, w których jestem najlepszą wersją siebie samej. I nie chcę już słuchać o potencjale i swoich talentach. Chcę to poczuć i uczynić realnym.
Dalej tnę nitki, które wiążą mnie z tym, co sprowadza do parteru. I nie jest mi żal. Jak umiesz odpuszczać, zostawić coś, co tylko ciąży, to znaczy, że znowu odrobinę dorastasz. Trochę przestawiam. I meble, i zachowania, relacje i kąt spojrzenia. Zakochuję się szaleńczo w nóżkach moich mebli. I już nie chcę innych.
Z bycia nastolatką chyba najbardziej brakuje mi biurka. Takiej płaskiej powierzchni tylko mojego świata, mojej kreatywności i wyspy szczęśliwej. Dlatego urodzinowo poprosiłam o zwykły, prosty stół z dużym blatem. I, jak u Kate Bush, po prostu wiem, że coś dobrego się tutaj wydarzy.
Poczekalnia NFZ pachnie przepoconymi ciałami. Na krześle obok wzruszenie, bo wyciągnęłam książkę a nie telefon. Z przekory czytam kryminał. Czas się ciągnie.
Pomiędzy zdjęciami z wakacji przewijanych na społecznościówce, kilkoma dobrymi teledyskami i większością informacji, które nic nie wnoszą, czytasz o śmierci znajomego. A zaraz potem znów mem z kotem. Życie się plecie. SMS "jesteś najlepszą przyjaciółką jaką miałam", tak bez okazji. A potem w największą ulewę tego roku, widzimy się po miesięcznej przerwie i przez kwadrans nie możemy przestać się śmiać z deszczówki, która spadła z markizy wprost pod nasze nogi, dając nam znać, że przepocona piwem z ani jedną kobietą w środku knajpa, nie jest najrozsądniejszym planem na ten wieczór.
I to dobrze, że czasem w trakcie rozmowy, robi się tak przyjemnie ciepło, jak w domu. Najczęściej w tych abstrakcyjnych rozmowach o niczym.
Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo ludziom z różnych bajek, przeszkadza, że nie wypowiadam swojego zdania.
Na pierwszy rzut oka przegrałam z mentalnością wpasowaną w korporacyjną formę, z brakiem decyzyjności, niedojrzałością działań. Ale znów powiedziałam dość, gdy moja granica dobrego smaku i szacunku dla człowieka została naruszona. I znów nie odczuwam braku. Wypijam za to kieliszek letniego wina. I nadal odpoczywam w muzeach.
Dostaję kolejny element układanki, którego nijak nie jestem w stanie dopasować do tego, co wiem, znam, do tego, co mi się wydawało. Nie wciskam na siłę, nie wyrzucam, chowam na dno z usłyszanymi słowami "uważaj". Znów zadziwia mnie, jak te same fakty można widzieć i rozumieć inaczej, jak bardzo względne może być wszystko i jak to, co znane aż do znudzenia, może przybierać przedziwne kształty jak w krzywych zwierciadłach.
Ulubiony sąsiad jest zdziwiony życzliwością i pomocą od obcego kierowcy na trasie oraz faktem, że tacy ludzie jeszcze istnieją. A ja myślę, że w natężeniu i ogromie syfu, w jakim przyszło nam żyć, zwykli ludzie nie mają już siły na złośliwość, zawiść i nieczuły egoizm. Wychodzą ze swoich obojętnych póz i są zwyczajnie mili. Czasem myślę, że tylko to nam zostało.
Mylę też sobie, że gdyby nie joga na obcasach, espresso na toniku, pieśń wielorybów na kacu i cały ten poziom absurdu, w którym mam przyjemność się odnajdywać każdego dnia, lato byłoby mniej przyjemne.
Lato ma zapach rozgrzanych świerków, asfaltu, mokrego mchu, słonej wody w morzu. Tylko czemu w tym roku jest takie kapryśne ???
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem... a na dodatek wciąż tkwię w mieście i nie mogę się już doczekać tego, jak pachnie las i deszcz i góry i w ogóle!
UsuńZachciało mi się roweru. Na szczęście już nie stoi ze zranioną dętką, bo Narcyz się zmobilizował i go uzdrowił. Jutro będę jeździła do upojenia.
OdpowiedzUsuńI potrzebuję rozmowy o niczym z kimś, z kim nie widziałam się wieki całe.
Uwielbiam rozmowy o niczym. One zazwyczaj są właśnie o czymś.
UsuńAmelie...
OdpowiedzUsuń