Coś mnie lekko drapało pod skórą, wierciło się. Jak mały chochlik szarpało za końcówki włosów i drażniło wszystkie komórki nieokreśloną ekscytacją.
Chciałam wpuścić w swoje dni trochę więcej powietrza i światła. Trochę dźwięków, które rozbujałyby moje ciało. Kolorów, ładnych rzeczy, prostych radości. Chciałam stworzyć przejrzyste, lekkie, pozytywne przestrzenie. I, gdy je tak sobie stwarzałam, okazało się, że te nowe |daktylove| przestrzenie już są. Są i czekają.
Stoję w rodzinnym domu przy oknie, z kubełkiem czekoladowych lodów w dłoni i patrzę na ten tak zwykły widok, który dla mnie jest wszystkim. Na tę piaskownicę na podwórku i brzozy sięgające trzeciego piętra. Na budki dla ptaków stawiane przez dziadka i na ten las i rzekę.
Patrzę, jem lody i jestem ciekawa.
Jestem ciekawa, jak będzie pachnieć? Jestem ciekawa, w jakie kształty będą się porankami układać cienie i promienie słońca na podłodze. Który z kątów będzie moim ulubionym i na którym parapecie będzie przesiadywał kot? Gdzie najlepiej będzie smakowała poranna kawa i na której framudze będę zaznaczać wzrost M-ki? Jak w tych ścianach będzie brzmiało tykanie zegara?
Jestem ciekawa nowego widoku z okna.
I nas w tych przestrzeniach.I bezczelnie twierdzę |bo kto mi zabroni?|, że będzie |co najmniej| dobrze.
A ja myślę, że będzie co najmniej wspaniale:-) :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńTeż coś mi tak mówi ;)
UsuńBędzie przepięknie i obiecuję, że nie będę zagłuszał chrapaniem tykania zegara ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Waszych oczu z iskierkami zachwytu:)
UsuńEl
Chyba przez jakiś czas zwykłe oświetlenie nie będzie potrzebne ;)
UsuńZazdroszczę Ci tych wrażeń, tego domu rodzinnego pełnego wspomnień. Tak się jakoś złożyło, że mój dom rodzinny nie istnieje, a i tak wspomnienia z tamtego okresu mam takie bardziej... byle jakie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę Ci, Kasiu, by sie spełniło wszystko, czego tam oczekujesz.
Dziękuję Ci bardzo :) Chciałabym tylko (a może aż?), aby było po prostu zwyczajnie, normalnie :)
Usuń