Cały tydzień przeleciałam jak na obłoku. W porannym, ciepłym deszczu, w stukocie kół pociągów, w dobrym jedzeniu i w miękkich słowach. W dźwiękach muzyki płynącej ze słuchawek, piosenek o komforcie i szczęściu, z nowymi ikonkami e-booków na wyświetlaczu, z których nie wiadomo za co wziąć się najpierw.
W kolorowych, dziewczęcych, zwiewnych sukienkach, w błogostanie, objęta złotym kółkiem szczęścia, ciepła i normalności. W oku blasku.
Jestem odrealniona, bez nikotyny w krwioobiegu, w nowych kadrach znanej rzeczywistości, jak bohaterka offowego filmu, która gra rolę swojego życia.
Znów poczułam mrowienie w plecach.
To znak, że rosną mi skrzydła.
I pomyśleć, że kiedyś rosły tylko kolce.
Niech rosną. Ciesz się nimi, pomóż im złapać wiatr i płyń, Katie :) Kolce (przepraszam za drastyczne słowo) od dłuższego czasu miałaś piłowane. Tak, aby zniknęły i działo się też tak, aby nie spotykały się z innymi kolcami. Chyba nie bolało, chyba lepiej żyć bez nich? ;)
OdpowiedzUsuńCzasem kolce się przydają do obrony, ale cała sztuka polega na tym, aby wiedzieć kiedy je wyciągać ;) Jeśli nie trzeba chodzić w nich cały czas to jest cudownie lekko :)
UsuńJest już jedna sfera, ta, którą ujęłaś jako złote kółko szczęścia, ciepła i normalności. W tej sferze kolce już w ogóle nie będą Ci potrzebne :)
OdpowiedzUsuńOstatnio myślę, że jest tylko jedna sfera, w której takie kolce warto mieć, lekko pod powierzchnią skóry. Tam, gdzie można być sobą, zupełnie nie są potrzebne :)
UsuńWiosna znaczy:-) :-:-) :-)
OdpowiedzUsuńAch, to ty ;)
UsuńK bez papierosa to jakaś podróba;)
OdpowiedzUsuńK papierosa ma w torebce. Po prostu go nie pali ;)
UsuńSwoją drogą, jeśli papieros i ja to takie oczywiste skojarzenie, to tym bardziej trzeba rzucić ;)
Z papierosem czy bez, jest jedyna w swoim rodzaju :)
OdpowiedzUsuńWolę siebie bez ;)
Usuń