M-ka ma w sobie ogromną moc i mnóstwo talentów. Jej ciekawość świata jest tak pełna i autentyczna, że rozrasta się kilka metrów nad nią. Nie boi się, sięga po nowe i chce spróbować wszystkiego. I nigdy nie wątpi, że coś mogłoby jej się nie udać.
Gdy nie idzie, przyznaje to ze spokojem. I próbuje tym bardziej.
M-ka jest fighterką-marzycielką. Słodką dziewczyną z charakterem. Przekorną duszą o gołębim sercu.
M-ka ma niesamowity dar inspirowania własnej matki. Jeśli dla M-ki wszystko jest możliwe, to zupełnie oczywiste, że takie samo jest dla mamy.
To, czego M-ka mnie uczy, to korzystanie z chwil. Łapanie dobrych momentów, wyciskanie szans do ostatniej kropli.
To prawda, które potwierdza każdy dzień: dziecko daje drugie życie.
To dzięki niej zakładam po raz pierwszy w życiu narty na nogi i już wiem, co to znaczy białe szaleństwo, mimo iż po kilkunastu minutach wiem, że naturalnego talentu do narciarstwa M-ka nie odziedziczyła jednak po mnie.
To ona uczy mnie zdrowego egoizmu. Tego by walczyć o siebie i być w dobrej formie. Jak najdłużej, dla niej i dla siebie.
Nasze pierwsze ferie były najpiękniejszym czasem, jaki mogłam sobie wymarzyć. Czystą radością, rzucaniem się śnieżkami, aniołami robionymi pod zasypanym śniegiem schronisku, szeptaniem sekretów pod kołdrą i parkietem tylko dla nas przy Sugar.
Nakarmiłam swój egoizm po brzegi, lekkostrawnie, pysznie i odżywczo. We wszystkich możliwych saunach wypociłam z siebie strach i frustracje ostatnich miesięcy. Rozbiłam stres rozlany w ramionach. Męczyłam ciało kilkoma długościami basenu i pozwalałam kąpielom wyprostować kłębki nerwów. Rozruszałam się górskimi wędrówkami.
Nabrałam w dłoń dystansu, uwierzyłam.
I zamiast myśleć, o tym, że szkoda, że tak późno założyłam narciarskie buty, cieszę się, że mi się spodobało.
I już planuję nasze wyprawy na stok, przewracając domowy budżet do góry nogami i odsuwając remonty i zakupy wyposażenia. Bo choć chciałabym mieć fotel i biurko tylko dla siebie, to wolę inwestować z nasze doznania i w zdrowy egoizm.
Cóż powiedzieć - po prostu uwielbiam WAS :))) Jesteście dla mnie wzorem teamu mama-córka. Zazdroszczę, podziwiam i ciesze się ogromnie waszym wzajemnym szczęściem bycia ze sobą :))) A ta piosenka zwłascza ten deledysk do niej - coś pięknego. Ile można dać, dając "tylko" piosenkę ukochanej osobie:))) Ile można dać po prostu będąc dla siebie w odpowiednim czasie:))) Biurko jeszcze kupisz, dzieciństwa - tych najlepszych lat własnej córy - niczym nie zastąpisz :)))Ściskam Was mocno!
OdpowiedzUsuńMy Ciebie równie mocno ściskamy :) I bardzo dziękuję :)
Usuń