wtorek, 16 lipca 2013

oops, I did it again

Nieee, oczywiście, że nie zapomniałam, że są wakacje, a co za tym idzie, nie zapomniałam również o tym, że w wakacje należy przygotować wakacyjną listę rzeczy do zrobienia, co by się nie rozleniwić doszczętnie. Chodzi oczywiście o taką listę, co to jest bardziej abstrakcyjna niż lista postanowień noworocznych (no bo umówmy się: tu są dwa miesiące a nie rok na realizację), którą przegląda się po wakacjach i mówi: no cóż, w przyszłe wakacje na pewno się uda.

Nie żebym narzekała na brak zadań i atrakcji wszelakich, czy też cierpiała na nadmiar wolnego czasu. Kołowrotek nie zwalnia ani na moment. Ale tradycja, to tradycja. I choć najlepiej byłoby dać sobie święty spokój i nie tworzyć nierealnych list, to znów, jak co roku to zrobiłam. Zrobiłam listę. Może nie tak spektakularną, jak ubiegłoroczną, ale zrobiłam. I tak, zamierzam chociaż dwa punkty zrealizować!

W ramach wakacyjnego challengu zamierzam:
  • zrobić porządek ze zdjęciami, które teraz wysuszone i wyprasowane, leżą w kartonie;
  • to samo zrobić z uratowanymi z piwnicznej powodzi listami;
  • urządzić M-kową przestrzeń;
  • przyjąć do wiadomości, że ilość moich ubrań w połączeniu z wielkością mojej szafy nie jest związkiem idealnym i pozbyć się tego, w czym nie chodzę z dwa... no dobra... trzy lata co najmniej;
  • kupić sobie w końcu torebkę (wbrew pozorom, nie jest to tak banalne, torebkę wymieniam od 3 lat);
  • kupić sobie kostium kąpielowy (po 6 latach chyba wypada);
  • powrócić do systematycznego biegania;
  • wieczorami wygospodarować sobie godzinę tylko dla siebie;
  • zarejestrować się do tego lekarza, co w zeszłym roku też miałam, ale mi nie wyszło;
  • znów gotować;
  • nie zamykać się w sobie;
  • pojechać na te trzy wystawy, o których zapominam, że są;
  • posprzątać bagażnik;
  • nadrobić zaległości w tych kilkunastu serialach, co to sobie przerwę zrobiłam;
  • upiec tartę;
  • kupić naczynie do pieczenia tarty, bo bez tego punkt wyżej się wysypie;
  • jeździć na rolkach;
  • pojechać do lasu;
  • łazić po mieście i robić zdjęcia;
  • w ogóle łazić po mieście i korzystać z jego atrakcji;
  • przeczytać chociaż 6 książek;
  • i te zaległe sprzed pół roku miesięczniki;
  • nie zadręczać się pierdołami;
  • napisać coś poza postami na blogu;
  • w ogóle więcej pisać;
  • przyjmować utrudnienia ze spokojem.
Oczywiście, że wiem już, czego na pewno nie uda mi się zrobić ;)

27 komentarzy:

  1. - urządzić pidżama party
    - pojechać do Wawy na weekend

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomniałaś mi właśnie o tej wystawie, o której zapomniałam. Na szczęście wujek Google mówi, że jest do 1 września. Może zdążę :)

    Zaintrygował mnie punkt "napisać coś poza postami na blogu" i "w ogóle więcej pisać". Piszesz coś więcej? W każdym razie powinnaś, więc mam nadzieję, że te punkty nie należą do tych, których na pewno nie zrealizujesz. W każdym razie chciałabym przeczytać :)
    Ja jestem właśnie na etapie realizacji punktu "zacząć pisać". Kolejnym jest "kontynuować" i "doprowadzić pisanie do końca" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam podejrzenia, że to ta sama wystawa ;)
      Piszę więcej, czasem mi się zdarzy, czasem nawet zdarzy się, że ktoś to opublikuje ;) Trzymam kciuki za Twoje pisanie :)

      Usuń
    2. A jak ja mogę to Twoje pisanie dostać w swoje mysie łapeczki? Dodam, że bardzo chcę. :]

      Usuń
    3. Ojej, to mnie bardzo zaskoczyłaś :) Tak pozytywnie. Pomyślę, co da się z tym zrobić ;)

      Usuń
    4. http://pik.wroclaw.pl/pressroom?tag=Katarzyna%20Klein

      Usuń
    5. Dziękować :) Zabieram się za czytanie.

      Usuń
    6. chciałam napisać: miłej lektury, ale nie wiem, czy rzeczywiście będzie miła ;)

      Usuń
  3. Jezusie Nazareński! Ja sobie nigdy postanowień wakacyjnych nie robiłam, a teraz widzę, że to błąd. No, to pierwsze z moich postanowień brzmi tak:
    - przygotować sobie listę czynności do zrealizowania w czasie wakacji.
    Dla porządku dodam, że stale coś tam realizuję, ale zupełnie bez głowy, bez ładu i składu.
    Tak, co sobie przypomnę i na co akurat mam ochotę.
    Muszę nad sobą popracować. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Kochana, ja nie wiem... może właśnie tak bez planów jest lepiej? Zresztą listę możesz zawsze przygotować, realizować nie musisz ;)

      Usuń
  4. Dopisz - spotkać się z El :))))Może w sierpniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo, dobry pomysł to jest! do realizacji koniecznie!

      Usuń
  5. Co ja piszę - odwiedzić El :))) Właśnie robię potworną czystkę w domu - odnośnie papierów i ciuchów, oraz innych gratów. No i dziś zaczęłam ćwiczyć jogę na werandzie :)Obiecałam Ci,że kiedyś my na niej... I tak będzie, tylko dokupię te fotele!:) Napiszę. Całuję !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten plan mi się jeszcze bardziej podoba. O werandzie pamiętam, czasem w myślach na niej z Tobą siedzę :*

      Usuń
  6. O, ja żadnej listy nie zrobiłam ani chyba nie zamierzam zrobić. No, mam jedno szczególne marzenie, chciałabym jak najwięcej godzin jazdy wyrobić, żeby we wrześniu już mieć z tym spokój. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenia! Ja mam tylko listę książek na wakacje. Ale za to kilkudziesięciu. :D Uznałam, że filologia polska mnie zobowiązuje. A w dodatku, kiedy oglądam w internecie listy 100 najważniejszych książek, to robi mi się wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja moje zaległe '"Twoje Style" chyba na emeryturze przeczytam. Aktualnie morduję Angory sprzed dwóch lat; przestała je już kupować, bo tylko mi stosik rośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem jeszcze na etapie kupowania, bo naprawdę - co miesiąc - wierzę, że w tym miesiącu uda mi się przeczytać ;)

      Usuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger