sobota, 15 grudnia 2012

friends will be friends

Z nowymi relacjami jest jak z nowym obuwiem.
Na początku musi trochę obcierać. Z doświadczenia wiem, że ten but, który w sklepie leżał jak ulał, po jednym dniu lądował w zapomnieniu, a stopy goiły się zbyt długo.
Bo dobry but na początku musi trochę obcierać. Lekko zahaczać o piętę, drażnić się z małym palcem lub zostawić drobny pęcherz po pierwszej przechadzce. Potem się układa do stopy, a stopa do niego.

I tak samo jest z ludźmi. Tu też potrzeba czasu, by odpowiednio się w siebie wpasować. Podejrzliwie patrzę na relację, które zaskakują od razu. Często bardzo szybko i spektakularnie się kończą, pozostawiając po sobie niesmak nie_do_usunięcia. Często te, które nie rokują, które zaczynają się źle, są owiane chłodem i dystansem na wyrost, po jakimś czasie okazują się być tymi prawdziwymi, tymi nie do pokonania. Gdy pierwsze nieporozumienia, nietrafienia w emocje, intencje i rozumienie są później powodem do śmiechu i pozytywnym wspomnieniem.

Lubię ten moment gdy się (d)ociera - i but i człowiek. Wtedy czuję, że ma to sens.
Ale niektóre relacje są jak miękkie, puchate kapcie.
Wystarczy, że pierwszy raz wsuniesz w nie stopy i już czujesz się, jak u siebie.

14 komentarzy:

  1. :D ja to chyba na zawsze pozostanę drewniakiem, który Cię nie ogrzeje ani w nim nie pobiegniesz, za to będę hałasować na każdym kroku (np. tu) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uwielbiam drewniaki! To są the best buty ever! I znam nawet powiedzenie o drewniakach, które kompletnie jest nie na miejscu, ale co tam: "Do kòscoła sã na kòrkach nie chôdô." :D

      Usuń
  2. O, a ja ostatnio kupiłam dwie pary butów, które ani razu mnie nie obtarły, nie uwierały. A lubię je, że hej.
    Już nie pamiętam, kiedy się ostatnio z kimś docierałam. Wydaje mi się, że starzy znajomi mi wystarczą i nie muszę chcieć mieć nowych. Może to tez dlatego, że u nas w pracy zastój, od lat te same twarze. A jak się nowa pojawiła, to nie widzę cienia szans na zadzierzgnięcie jakichkolwiek więzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do butów cierpliwości nie mam, nie lubię i nie umiem ich kupować, może dlatego mnie obcierają ;)
      Pewnie masz rację, że na pewnym etapie życia już się docierać nie chce. Ileś tam lat temu pomyślałam, że te przyjaźnie, które mam mi wystarczą, nie potrzebuję ani nawet nie chcę wchodzić głęboko w nowe relacje. Ale do ludzi mam cierpliwość i czasem jest tak, że czujesz się zwyczajnie dobrze i naturalnie w otoczeniu kogoś nowego, tylko wcale nie jest powiedziane, że będzie to znajomość warta pielęgnowania.

      Usuń
    2. Ja jedną parę kupiłam w sieci, druga wypatrzyłam w katalogu i wiedziałam, że jak nie ta, to żadna inna. Może na szczęście nie patrzę tak na ludzi. Choć... najcenniejszą znajomość wygrzebałam w sieci. Na początku mocno uwierała :)

      Usuń
    3. Bo czasem się po prostu wie, a czasem można się zaskoczyć :)

      Usuń
  3. Wspaniale nogi odpoczywają w takich kapciach, puchatych i mięciutkich, ale za daleko w nich nie ujdziesz:)Kapcie są doskonałe w domowych, cieplarnianych warunkach:)
    na co dzień i do chodzenia po świecie potrzebny "buty" twardsze i odporniejsze na zniszczenie. Tylko trzeba uważać by kupić dobry rozmiar:)pasujący na nogę:)Za małych bucików nie rozchodzisz nigdy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam kapcie i mam do nich ogromny sentyment. Zawsze wymiana tych kompletnie zjechanych, to ciężki emocjonalnie moment :) A zajść w nich można do najważniejszych miejsc: kuchni, sypialni :) Te inne muszą mieć solidną podeszwę. Przy nowych butach zawsze mam tak, że przez jakiś czas są mi obce, jakby nie do mojej nogi. Z ludźmi też tak często miewam ale raz na jakiś czas dobry kapeć się trafi ;)

      Usuń
  4. Dobry but to taki co leży jak ulał, co w relacjach z ludzmi rzadko ma miejsce,ale bywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko, ale jeśli się już zdarza, to wygodnie się idzie :)

      Usuń
    2. annajulia (nachwilkę)17 grudnia 2012 22:05

      To ja jestem niedobra kobieta. Z nowymi butami i nowymi ludżmi oswajam się szybko i chętnie. Tyle, że buty lubię do póżnej (ich) starości, aż czasem wstyd, że je jeszcze wdziewam, natomiast, jeśli chodzi o relacje z ludżmi... Nie umiem pielęgnować nawet tych najlepszych znajomości czy przyjażni, z byle powodu i bez żalu zostawiam. I wcale mnie to nie cieszy :(

      Usuń
    3. Mam tak z butami, w sensie, że zdzieram do granic możliwości. A ze znajomościami, nawet tymi najlepszymi bywa tak, że czasem zwyczajnie przestają pasować.

      Usuń
  5. To moje, moje malzenstwo jest jak te kapcie! Bo od dnia numer 1 czulam sie jak u siebie. A to juz ponad 6 lat temu bylo :-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger