piątek, 3 sierpnia 2012

summer in the city

Uwielbiam miasto latem.
A im bardziej jest upalnie, tym mocniej uwielbiam.

Najbardziej działają na mnie drobiazgi.

Opryskujące mnie lekko krople wody z fontanny przy nieczynnym dworcu, którą mijam w drodze na parking.
Zieleń spływająca z każdego rogu ulicy.
Kolory letnich sukienek przemykających na pasach dla pieszych.
Wschód słońca wspinający się po ścianach budynków.
Rozgrzane mury przy chodniku, chłód i zapach klatek schodowych w starych kamienicach, wypacających z siebie wczorajsze słońce.

Tyle przestrzeni na ulicach.

Przestaję przemykać z jednego miejsca w drugie, tylko przystaję i zadzieram głowę do góry.
Niby znam je na pamięć, a wciąż odkrywam ciekawe gzymsy, balkony z urokliwymi balustradami, architektoniczne detale.

I coraz więcej dostrzegam w tym mieście topoli.
Topole też uwielbiam.
Czy wystrzeliły w oka mgnieniu, jak fasola z magicznych ziaren, czy były cały czas rozsypane po mieście, a ja zaprzątnięta czymś innym, ich nie dostrzegałam ?
Topole budzą we mnie melancholię i wewnętrzne drżenie.

I uwielbiam, jak miasto latem odmienia się pod wieczór.
Jak tętni i drga swą wesołością i beztroską. 

W związku z tym, że uwielbiam lato w mieście, w niedzielę jadę na wakacje do lepianki ukrytej w samym środku lasu.
W związku z tym, że jadę na wakacje, słyszę, że istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że pojawią się rzeczy, przy których szefostwo beze mnie sobie nie poradzi (naprawdę nie wiem, co mogloby to być) i czy mógłby w razie czego do mnie dzwonić.
W związku z tym, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie będzie, bardzo cieszę się, że jadę do lasu, w którym zasięgu brak.

16 komentarzy:

  1. Nie znoszę lata w mieście. Wszystko paruje, asfalt się topi, z nikąd schronienia przed dłońcem i upałem. W głowie "...w żar epoki nie użyczy Wam chłodu żaden schron, żaden beton". A najbardziej nienawidzę pełni lata w dużym mieście w trzecim trymestrze ciąży!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam upały więc potrafię się dostosować i do spoconego miasta i do rozgrzanej wsi :) ale w trzecim trymestrze też bym nie znosiła :)

      Usuń
  2. W. to piękne miasto jest. Urokliwe, klimatyczne. Pełne zabytków, staroci i krasnali:) Uwielbiam to miasto. Lecz.... taka chatka w lesie to dopiero coś:) i to w takim miejscu bez zasięgu:)

    Dzisiaj goście na grillu, jutro goście....weź mnie z sobą do tej dziczy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie się odnajduję w jednym i w drugim otoczeniu :)
      To, co? Jedziesz ze mną? :)

      Usuń
    2. Gdybym pojechała to bym nie miała już gdzie wracać.:) Taki afront... teściowa jutro z koleżanką przyjeżdża by jej pokazać synusia dom:)Ale chciałabym chciała:)

      Usuń
    3. O nie, nie, to koniecznie musisz zostać :) pocieszę Cię, że w lepiance też będzie teściowa. Moja :D

      Usuń
    4. No to ja do was nie dołączę. Za teściową dziękuję, mogę swoją podesłać:)

      Usuń
    5. Nie jest to zły pomysł: może teściowe zajęłyby się sobą? ;)

      Usuń
  3. Bardzo brakuje mi w Irl. zdecydowanych pór roku, wszystko tu jakoś ze sobą przemieszane i nic nie pachnie tak, jak pamiętam z domu. Najbardziej lubiłam jesień i zapach liści w parku, lubiłam bez pod oknem, jaśmin na rogu, zapach świeżych ciastek przez otwarte drzwi piekarni, skrzypiący śnieg przed domem. Wszystkie pory roku lubiłam najbardziej, każda z nich miała w sobie coś intrygującego,a tutaj?
    Jedyny zapach to wszechobecna wilgoć, czasami zmieszana z zapachem ściętej trawy. Las nie pachnie lasem, sklepy nie pachną świeżością...
    Wyłącz telefon obowiązkowo, nawet jak będzie zasięg!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmienność pór roku to zdecydowanie coś, co uwielbiam. Nie mam jednej ulubionej, każda czymś łapie mnie za serce i niesie radość. Ale chyba, mimo wszystko, najbardziej związana emocjonalnie czuję się z jesienią - taką wypełnioną kolorowymi liśćmi i słońcem.
      Wyłączę, nikt mnie nie oderwie od ciszy lasu :)

      Usuń
  4. Ja uwielbiam lato na wsi :) Moze dlatego, że mieszkam w mieście. Jednak wakacje ZAWSZE spędzałam na wsi gdy chodziłam do podstawówki czy technikum.. A tak w ogóle to.. wieś = moje sentymenty, wspomnienia.. :) Zawsze kręciło mnie to, że na wsi, mogę sobie wyjść do ogródka w upał, moczyć nogi w misce, czy basenie, rozpalić grilla wtedy kiedy chcę. A w mieście? Przed balkon głupio mi wyjść zasnąć z książką i nogami w wodzie.. poza tym grill przed balkonem? Policja by pierwsza była, albo sąsiedzi pukający się w czoło, że jakas nienormalna jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko ma swoje zalety.Na tyle na ile siebie znam, pewnie za jakiś czas znów będę chciała mieszkać na wsi, ale ta na razie zapewniła mi pełnię doznać i do miasta chcę wrócić i żyć tak, jak kiedyś :)

      Usuń
  5. Właśnie miałam Ci życzyć braku zasięgu. Lepianki jednak nie zazdroszczę, zazdroszczę miasta, które obecnie kocham w każdą porę roku. Głównie dlatego, że go nie mam na co dzień, można by rzec, ale ja nie jestem do końca przekonana, że powód jest akurat ten.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepianka rozwija się w katastroficznym tempie: nie dość, że był zasięg (choć wędrujący) to jeszcze był Internet. Jedyny kontakt z pracą, jaki miałam, to poprzez moje koszmarne sny.

      Usuń
  6. Ja tam wolę lato nad jeziorem, w lesie, na łące.Paczucha.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger