Kupiłam sobie krem pod oczy.
Nie, żebym potrzebowała. Zakupiłam go czysto profilaktycznie, bo może powinnam już zacząć używać, żeby za 20 lat nie pluć sobie w brodę, że tego nie robiłam.
Bo, gdybym w wieku lat 16 wiedziała o tym, że wysokie glany nie tylko budują prestiż społeczny (w '96 roku posiadanie takich butów oznaczało elitę i nonkonformizm w jednym) ale także, a może przede wszystkim, zmieniają delikatną skórę na piętach na skórę jak u nosorożca, to może profilaktycznie szorowałabym je pumeksem, jak dzika i nie przeżyła szoku w wieku 21 lat.
Zresztą, kiedy ostatnio odwiedzałam R. zostałam obdarzona spojrzeniem pełnym politowania i potępienia, kiedy okazało się, iż nie posiadam niczego pod oczy. A przecież ona, rano i wieczorem, smaruje sobie skórę pod oczami kolagenem (?!) więc ja tym bardziej powinnam, bo jestem starsza i to już jest ten wiek, kiedy owa czynność jest bezdyskusyjną koniecznością.
Przytomnie stwierdziłam, że owszem, ale jednocześnie, w przeciwieństwie do niej, mam tak fantastyczną cerę, że ludzie dają mi od 5 do 7 lat mniej, bo nie widać po mnie tych lat, które bardzo dokładnie można wyliczyć na podstawie dowodu osobistego.
I żadna z nas nie była złośliwa czy wredna. Po prostu stwierdziłyśmy oczywistość, co i tak nie uchroniło mnie przed R, która rozsmarowała mi pod oczami warstwę czegoś lepkiego i kującego.
Dodatkowo została mi wręczona cała lista produktów kosmetycznych niezbędnych dla kobiety w moim wieku (R, jako ta młodsza używa ich profilaktycznie).
Jak dla mnie było tam o 20 rzeczy za dużo, by określać je jako niezbędne i podstawowe. Tłumaczę sobie, że stewardessy, w przeciwieństwie do osób stąpających po ziemi, mają inne potrzeby i standardy. Wygórowane.
Co więcej znakomita większość tych produktów była dla mnie zagadką.
No ale był tam krem pod oczy i jeszcze jedno coś. I zarówno krem jak i owe coś zakupiłam.
Czysto profilaktycznie.
Kremu użyłam, patrzę, wszystko jakby po staremu. Jak szorujesz pięty pumeksem, to przynajmniej od razu widzisz efekt.
Cosia jeszcze nie używam. Wmawiam sobie, że tak naprawdę wcale tego nie potrzebuję. Ale nie wiem, jak długo uda mi się oszukiwać samą siebie.
W ogóle to muszę z R. pogadać, jak już w końcu zejdzie z obłoków, o moim szczęśliwym roku, który na podstawie swoich licznych wierzeń przepowiada mi od trzech lat. Ponoć według zasad czegoś_tam rok liczy się od dnia urodzin i każdy z nich jest inny i coś nowego wnosi. R. coś mi wylicza, dzwoni i mówi: zaczyna się najszczęśliwszy rok w twoim cyklu! Ekscytujące początki i dobre zmiany! No to przez trzy miesiące z ekscytacją przyjmuję zmiany, choć nic dobrego w nich nie widzę, do czasu aż nie zadzwoni: Wiesz, źle policzyłam, teraz jesteś w roku 8, to nie jest zły rok, taki średni. No to żyję sobie średnio, aż dzwoni ze skruchą: Przykro mi, to jednak ostatni rok cyklu. Fatalny, najgorszy ze wszystkich. Wszystko się kończy bezpowrotnie. I wtedy myślę sobie, że w końcu coś się zgadza. Na podstawie moich wyliczeń dotyczących wyliczeń R. teraz powinien być ten rok dobry. Co pozwala sądzić, że za ileś tam lat okaże się, że profilaktycznie stosowany krem pod oczy zacznie działać a owe coś może nie być jeszcze potrzebne. Ale jeszcze się upewnię.
Na temat wyliczeń astrologicznych R, się nie wypowiem:) Ale na temat kremu i owszem.Stosuj TYLKO taki jaki jest dobry do Twej cery i dostosowany jest do Twojego wieku.Jak mi ktoś młody mówi,że stosuje krem pod oczy 50+ NA ZAŚ to mi słabo się robi. Tak sobie można tylko krzywdę zrobić.serio piszę.Ty Katie szukaj kremików nawilżających, nawadniających:) Li i jedynie.ps. porada kosmetyczna mi wyszła...hehe.
OdpowiedzUsuńz tego, co piszesz wychodzi mi, że nie jestem aż tak bardzo upośledzona w kwestii kosmetyków, jak myślałam! bo ja owszem: profilaktycznie, ale dostosowany do obecnej sytuacji. Normalnie dumna z siebie jestem!
UsuńBądź dumna, bo dobrze kombinujesz:) A-ha...i nie zapomnij o zabezpieczeniu przed słońcem.Wysoki filtr na buźkę konieczny:)Opalenizna Twój wróg:)
Usuńcholera... tego to od lat nie używałam... bardzo źle, prawda?
UsuńJeśli w kwestiach kosmetycznych to tylko do mnie :))) Żartuję, of course. Ale serio, należę do pań, które stale coś tam eksperymentują z kremami, maseczkami oraz różnymi upiększaczami. Jakby mi to służy :)) Ale co do kremu pod oczy, to - o ile nie masz cery wrażliwej - daj sobie z nim spokój, Kochana. Wystarczy ten krem, ktory używasz do twarzy. Tamte są zdecydowanie słabiutkie w działaniu. Buziaki (spod maseczki) ślę. :))
UsuńNo i dzięki! Bo ja właśnie to samo mówiłam, jak usłyszałam, że jak to możliwe, że nie mam kremu pod oczy! odpowiedziałam, że mam - ten co na co dzień używam, w odpowiedzi usłyszałam, że to niedopuszczalne! Widocznie R. zna się tak samo na kremach, jak i na astrologii ;)
UsuńO! Krem jej oddam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie doradzę Ci nic, bo sama stosuję jedynie zasadę opierającą się na mojej intuicji lub nagłego szoku po zerknięciu w lustro... A i tak nadal biorą mnie za gówniarę i często gęsto słyszę od rówieśniczki (która nie wie, że nią jest), że jak dobiję do 25, to zrozumiem powagę macierzyństwa... (ostatnie dwudzieste już za mną gwoli ścisłości) Uwielbiam to nad życie! ;) I kto tu się śmieje ostatni? :p - ten kto usunął własny komentarz cholera wie jak...
OdpowiedzUsuńHahaha, ja czasem słyszę - z tonem politowania w głosie - że musiałam chyba bardzo wcześnie zajść w ciążę ;)
Usuńo mamo.. może ja też zacznę profilaktycznie używać wszystkich kremów nie kremów i takich tam..? :O
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem, każdy ma inną teorię, na razie pozostanę chyba przy swojej liście kosmetyków niezbędnych, sztuk 5 ;)
UsuńLepiej dbać na zapas niż po czasie, gdy już cera niemłoda i wyblakła uroda:))Paczucha
OdpowiedzUsuńTo coś w stylu: lepiej zapobiegać niż leczyć? ;))
Usuń