piątek, 13 lipca 2012

mixed up world

Był rok 2002 i szłam złożyć papiery na drugi kierunek studiów.
Niektórzy pukali się w czoło, no bo po co mi ten drugi kierunek, czemu chcę studiować dwa jednocześnie, a jeśli już naprawdę muszę, to czy koniecznie akurat ten?
A ja wtedy wiedziałam, czego chcę. I wiedziałam, że ten jeden mi nie wystarczy, a te dwa dadzą silną podstawę.
Połączyłam dwie, na pierwszy rzut oka, przypadkowe metodologie.
Ktoś z boku mógłby powiedzieć, że nie było w tym żadnej logiki.
Ja widziałam szerszy kontekst.

Po drodze ta wiedza "czego chcę" trochę przyblakła.
Co jakiś czas przebijała się głośnym krzykiem: Hej! Jeszcze tu jestem! Zapomniałaś o mnie? 
Ale układ sił był nie ten.

Jest rok 2012, stoję przy biurku pokrytym stosem papierów.
Nagle do mnie dociera, że już drugi raz, w przeciągu kilku miesięcy, połączyłam ze sobą te dwa na pozór odległe sobie światy.
Udowodniłam, że można. Realizuję swój cel i zajmuję się tym, czym chciałam.

Dlaczego więc robię wszystko, aby stąd odejść?

14 komentarzy:

  1. No dlaczego ??? Pytam poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano właśnie...dlaczego? Bo chcesz to robić na własną rękę, albo w innym towarzystwie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na własną rękę bym się nie odważyła, zbyt mało pewności we mnie, ale byłoby miło, gdyby moich pomysłów, ktoś nie przywłaszczał jako swoich. Inne towarzystwo? Coś może w tym być, po paru larach ludzie, których się bardzo lubi zaczynają działać na nerwy ;)

      Usuń
  3. Może tym, co chciałaś, ale nie tak, jak chciałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to Tanyu może być sedno sprawy. Bo chciałabym jasnych podziałów i jasnych reguł gry, że o docenieniu nie wspomnę.

      Usuń
    2. Docenienie w pracy to jest jakaś abstrakcja, jasność reguł gry jest jeszcze większą abstrakcją. A może zwyczajnie mamy pecha, Katie?

      Usuń
    3. Pecha, w tym, że nie myślimy, jak większość współczesnego świata, tylko marzymy o czymś co uchodzi za dziwactwo, mimo iż jest czymś normalnym? W sumie, wolę określenie "pechowa" niż "naiwna" ;)

      Usuń
  4. Może zmęczenie materiału, chwilowe daj Boże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, bo moje "wszystko" może się okazać być niewystarczającym.

      Usuń
  5. Wiesz, może to co chciałaś w niekoniecznie słusznym towarzystwie obecnie trwa...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że sama już nie wiem ;) coraz mniej czuję się po prostu z tym miejscem związana.

      Usuń
  6. Gdy człowiek osiągnie ten cel, do którego dążył latami, staje się on 'normalką', wyznaczamy sobie inne cele. Bo gdy jest cel, jest motywacja, a jak juz osiągniemy to co chcieliśmy to zadajemy sobie pytanie po co mi to było albo, no i co dalej? Mam to co chciałam, a może wyobrażałam sobie, że będzie inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę, nie mogę powiedzieć, że swój cel osiągnęłam. Przypadkowo udało mi się zrobić coś, co z tym celem miało wspólny mianownik. Tylko chyba zbyt późno to przyszło, akurat w czasie, gdy zaczynam się tutaj męczyć.

      Usuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger